czwartek, 8 grudnia 2011

mieszkanie- jak zalatwic

Większość Polaków, którzy przyjeżdżają tu do pracy, otrzymuje zakwaterowanie. Jakie, trzeba by spytać tych, którzy to przeżyli:) Najczęściej bez meldunku, owszem, z adresem do korespondencji. Gdzie? W hotelach pracowniczych, na kempingach, w bungalowach opuszczonego ośrodka wczasowego. Warunki skromne, zakwaterowanie po kilkanascioro na domku czy kilkoro w pokoju, jedna wspólna kuchnia, natrysk, toaleta. Czynsz oczywiście potrącany z wypłaty. Niemały czynsz, trzeba zaznaczyć.
Czy pracujesz, czy nie, czynsz trzeba płacić.A że pracujesz przez agencję, to i stałego kontraktu nie masz. Umowa biura z farmerem wygasa, to i ty pracę tracisz.
Co robią więc rodacy, którzy zjeżdżają tu całymi rodzinami? Wynajmują mieszkania albo przez maklera, albo bezpośrednio u Turka czy Marokesza. Turek bowiem sam mieszka w domku, a jest właścicielem sporego mieszkanka w bloku, które podnajmuje Polakom. Takie mieszkanie może pomieścić i trzy rodziny, Turek bierze po 1000 euro od pary, jak nie lepiej, i żyje sobie jak pan. Chciawszy wynająć pokój przez maklera, mniej nie zapłacisz:(  Warto się więc umówić ze szwagrem, przyjacielem, kolegą, i wspólnie wynająć lokum.


Jeśli masz meldunek i pracę, jesteś w Holandii z zamiarem zostania tu na stałe, możesz się starać o mieszkanie socjalne. W każdej gminie jest co najmniej kilka korporacji/spółdzielni mieszkaniowych, które udostepniają mieszkania i domki do wynajęcia, z niskim czynszem. W zależności od swoich dochodów  - przy wynajmowaniu  takiego mieszkania socjalnego - możesz się ubiegać w gminie o dofinansowanie do czynszu.
Mieszkania socjalne duże nie są, standard mają może nieco niższy niż te z hipoteką, no ale nie musisz się sam martwić o remonty, awarie, wywóz śmieci itp.. No i możesz sobie dożywotnio w takim mieszkanku siedzieć, jeśli spokojny z ciebie człowiek i nikomu nie wadzisz, a sasiadów masz też spokojnych.
Jak się załatwia takie mieszkanie? Trzeba się zapisać do społdzielni. Są systemy internetowe, skupiające spółdzielnie z całego regionu. Niektóre gminy wymagają, byś był zameldowany na ich terenie lub ekonomicznie był związany z danym regionem. Po zapisaniu się wpłacasz roczną składkę - nie są to duże kwoty. System, w zależności od wieku i stażu w spółdzielni, przyznaje ci jakąś tam ilość punktów. Im więcej punktów, tym większe szanse na to, że mieszkanie dostaniesz. Co tydzień spółdzielnie wystawiają na  owej stronie mieszkania, na które można reagować. Tygodniowo możesz zareagować na trzy. Jeśli  z posród osób, które zareagowały, to ty masz najwięcej punktów, spółdzielnia zaprasza cię do oglądania mieszkania. Zaprasza się zwykle pierwszą piątkę z listy, jeśli nikt z nich mieszkania nie weźmie, lista przesuwa się i -  będąc np na 10 pozycji na liście - masz realne szanse na to, że to właśnie ty dane mieszkanie dostaniesz. Listy są zamykane po tygodniu, w następnym tygodniu możesz znów reagować na następne trzy mieszkania.
Przeciętny okres oczekiwania na mieszkanie to trzy lata. Zależy to od gminy, ile ma mieszkań i ilu  na nie chętnych. No, można wynajać mieszkanie bez listy oczekujących i reagowania, z tym, że czynsz jest tu znacznie wyższy i w związku z tym nie ma dopłaty z gminy.
Mieszkanie dostajesz w stanie, w jakim zostawili je poprzedni lokatorzy. Często do gruntownego remontu. Niestety, spółdzielnia tego remontu nie finansuje. Jeśli się umówisz z poprzednim lokatorem, możesz przejąć od niego np podłogi, zasłony, lampy, stelaże w piwnicy itp., za jakąś umowną cenę. Poprzednik ma obowiązek zerwać podłogi, jeśli tobie się one nie spodobają i załatać wszystkie dziury w ścianach, powyciągać gwoździe. Standardowo dostajesz od spółdzielni nowy blok kuchenny (szafki i zlew), czasem kładą nowe kafelki w kuchni i łazience, wymieniają sanitariaty. Zależy od spółdzielni i od stanu zużycia przez poprzednich lokatorów.
Jeśli chcesz sobie coś w mieszkaniu dobudować, przebudować, zmienić np okna, musisz mieć na to zgodę spółdzielni jako wlaściciela. No, funduszy spółdzielnia raczej na to nie da:) Jeśli dostajesz domek z ogródkiem, masz obowiązek ogródek zagospodarować. Możesz go sobie wybetonować, jeśli nie zamierzasz go uprawiać, ale ma jakoś wyglądać, a nie zarastać chwastem. Jeśli mieszkasz w bloku na piętrze, nie wolno ci położyć twardej podłogi. A więc nie parkiet, nie terakota, nie laminat. Podłoga ma być miękka z warstwą izolującą hałas, a więc tylko wykładzina. Nie mówię oczywiście o łazience i kuchni:)
Czynsz musisz placić na czas, nie zalegać, inaczej możesz się spodziewać eksmisji. Eksmitować można też uciążliwego sąsiada, wystarczy tylko regularnie zgłaszać do spółdzielni i na policję owe uciążliwości.
Mieszkań socjalnych się nie dziedziczy, czyli np po śmierci rodzica jako głównego lokatora dorosłe dzieci, które w mieszkaniu zostały, muszą się wyprowadzić, jeśli nie mieszkały tam dłużej niż 30 lat. Ale już partner, przyjaciel, współlokator (niekoniecznie małżonek!) głównego lokatora nabywa praw do mieszkania po dwóch latach wspólnego zamieszkiwania. Cóż... Dzieci więc zapisują się do spółdzielni wcześnie i w wieku 24 lat zwykle mają już własne domki, a rodzice zostają sami na 100 metrach kwadratowych. Stąd paradoksy, że staruszkowie siedzą sami w wielkich domach z niskim czynszem, a młode rodziny wielodzietne gnieżdża się w  blokach w dwóch pokoikach.
No, mieszkanie można jeszcze kupić.Trzeba mieć stały kontrakt i odpowiednie dochody, by bank dał kredyt. Domu za mniej niż pół miliona euro nie kupisz, no chyba że na jakimś wygwizdowie, gdzie o pracę trudno. Mieszkanko za 200 tysięcy może tak, zależy gdzie. Większość Holendrów wynajmuje więc mieszkania socjalne, bo na hipotekę ich nie stać. 

2 komentarze:

  1. Domu za mniej niz pol miliona nie kupisz.

    Pol miliona czego? Mamy duzy, wolnostojacy dom z ogrodem i naprawde daleko mu do pol miliona. zalezy gdzie. Jak kupowalismy obecny dom, makler sprzedajacy poprzedni przeliczyl, ze roznica miedzy wsia w Brabancji (choc tez zalezy ktora), a okolicami Utrechtu to ok 40%. Tylko dzieki temu udalo nam sie niewielkim w sumie kosztem przeprowadzic z ciasnej, przestarzalej szeregowki do obecnego domu.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, w Polsce tez mozna sprzedac 30m2 w Warszawie i kupic za to hacjende z 2ha lasu i jeziorem np na opolszczyznie:) Nie dziwie sie, ze za rijhuisje w Randstad dostaliscie posesje w Brabancji, jeszcze Wam pewnie doplacili!

    OdpowiedzUsuń