wtorek, 20 grudnia 2011

Święta po holendersku? po polsku?

Adwent nam się kończy, jeszcze parę dni i Boże Narodzenie! Jak świętują Holendrzy? A jak dla porównania Polacy, którzy na Święta na obczyźnie zostają?
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że Adwent to czas postu, wyciszenia, rekolekcji stanowych, kolejek do konfesjonałów, kościelnego z opłatkami. W Holandii tego nie uświadczysz. Święta dawno straciły religijny charakter, no może jeszcze w małych brabandzkich wsiach świętuje się tradycyjnie, rodzinnie.
Od połowy października mniej więcej zaczyna się show. Mikołajki, ozdoby choinkowe, słodycze, lampki, wyprzedaże itp..Od drugiego tygodnia listopada wszystko się kręci wokół  Sinterklaas. Święto swoją drogą piękne, i tradycja godna zachowania. Ale o tym w innym poście.
Tuż po Sinterklaas można już ubrać choinkę. Dekoracje świąteczne pojawiają się jednak dużo wcześniej, zwłaszcza pięknie dekoruje się okna, budując małe wioseczki z ruchomymi elementami i lampeczkami. W ogródkach drzewka i krzewy ubrane są światełkami. Radośnie, kolorowo, festynowo. Jeszcze po drodze trzeba zaliczyć świętego Marcina z lampionami i zbieraniem słodyczy przez dzieci, kupić indyka czy zająca oraz parę skrzynek wina - i można świętować!
Holendrzy podobnie jak Polacy świętują rodzinnie. Choć coraz modniejsze stają się wyjazdy na wczasy w okresie świątecznym. Dzieci w wieku szkolnym  mają zwykle tydzień ( lub nawet dwa!) świątecznych wakacji. Ustawowo są dwa dni wolne od pracy, 25 i 26 grudnia. W pierwszy dzień idzie się do rodziców, w drugi - do tesciów. Na stołach zwykle gotowe dania zakupione w supermarketach typu AH, tylko podgrzane czy rozpakowane. Mnóstwo słodyczy. Gałązki choinki ozdabia się krążkami z czekolady czy ciasteczkami w czekoladzie obsypanymi kolorowym maczkiem. Maczek jest w kolorach świątecznych, czyli białym, zielonym i czerwonym. Je się indyka z żurawiną, suszone wyroby wedliniarskie, krewetki, sałatki, ciasta, a popija winem.
Sylwester jest za to wystrzałowy, w dosłownym słowa znaczeniu:) Od rana wybuchy, strach wyjść z domu, bo można wrócić bez oka czy nogi! Psy wyją, koty srają ze strachu pod kanapa, małe dzieci spać nie mogą. Policja nakłada coraz to większe kary na tych, którzy nielegalnie składują petardy i fajerwerki u siebie w mieszkaniach czy szopach. Dzieciaki podpalają skrzynki pocztowe i kosze na śmieci. Słowem, Dzień Narodowego Wandalizmu.
O połnocy każdy może wyjść na ulicę czy plac przed swoim domem i puszczać sobie fajerwerki do 2.00. W tym czasie pali się też na placach świąteczne choinki. No, jeśli stały od połowy listopada, to w Nowy Rok sypią się już baaaaaaaardzo... Je się zupę, a raczej gęsty przecier z zielonego łuskanego grochu z wiankiem kiełbasy przypominającej serdelka i oliebollen, małe kulki z ciasta drożdżowego z rodzynkami, frytowane w głebokim tłuszczu i posypane suto cukrem pudrem. Rano od 10.00 jest wielkie sprzątanie, każdy ma obowiązek uprzątnąć tekturę i popiół z fajerwerków sprzed swojego domu. To w bardziej cywilizowanych gminach, w wielkich miastach czeka się zwykle, aż wiosenne deszcze tekturę same zmyją:)


No dobrze.Tak świętują Holendrzy. A chciawszy zrobić polską Wigilię, to da radę w Wiatrakowie? Ano da, tylko o produkty trochę trudno. Sera białego nie ma, maku nie ma, śledzia na sałatki nie ma, drożdży nie ma, normalnej wędzonki też nie, buraki może u Turka dostaniesz, grzybki też. Są polskie sklepy, z polskimi produktami za holenderską cenę.  Opłatek dostaniesz od rodziny w Polsce. Tyle, że 24 grudnia to jeszcze dla Holendrów normalny dzień pracy, a większość Polaków, która do kraju na Święta nie wyjechała, po prostu musiała tu zostać z braku urlopu, to i wigilijna kolacja późno się zaczyna.
Najczęściej rodacy starają się przynajmniej o tydzień wolnego i wyjeżdżają na Święta do kraju. Co jak co, ale na Święta do Polski się jedzie.

2 komentarze:

  1. Uogolniasz troche i jak zwykle nie wiem czy to Ci sie podoba, czy nie?
    A poza tym w roznych regionach wyglada to inaczej. Nie wszedzie jest Swiety Marcin obchodzony, u nas jest- ale bez zbierania slodyczy. Choinki u nas pali sie po Trzech Krolach a nie w Nowy Rok.

    No i w Polsce Wigilia to tez normalny dzien pracy, a czas przed swiatami juz dawno jest nerwowym bieganiem po sklepach, gotowaniem nastu dan wigilijnych i na adwentowa zadume niewiele osob ma czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. A to nieprawda, że maku nie ma i śledzi nie ma... ja normalnie mak kupiłam (w Jumbo), śledzie na markecie u rybochłopa, ser biały zastępuję ricotą z masłem albo przecieram huttenkaas - daje radę! Drożdże suszone w supermarkecie sa, podobnie buraki, w piekarni można zamówić świeże jak komuś bardzo zależy. Więc nie jest tak źle. Też wracam na święta do domu - ale bardziej do rodziny, niż 'na święta', a w Holandii i tak sobie pieczemy i gotujemy świątecznie po Polsku i jak najbardziej udanie ^ ^

    OdpowiedzUsuń